|
Autor |
Wiadomość |
Miss_Derisive
Analizator

Dołączył: 21 Gru 2008 Posty: 323
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: 
|
Wysłany: Wto 19:49, 01 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
Pigmejka napisał: |
Mnie udało się to tylko dwa razy. :) Przy "Morderstwo w Mezopotamii" i "Strzały w Stonygates".
|
Tych dwóch jeszcze nie czytałam ;] Czyli wszystko przede mną.
Teraz zabrałam się za kolejną książkę Stephena Kinga, żeby sobie w pełni wyrobić pogląd. Książka ma tytuł, który mnie urzekł, a mianowicie Cmętarz zwieżąt (pisownia oryginalna). Po prostu horror w Kingowym stylu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Gilraina
Dołączył: 21 Gru 2008 Posty: 110
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wioska Pisaków Płeć: 
|
Wysłany: Wto 20:08, 01 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
Miss_Derisive napisał: | Książka ma tytuł, który mnie urzekł, a mianowicie Cmętarz zwieżąt |
Miałam inne tłumaczenie, chyba starsze, a mianowicie "Smętarz dla zwierzaków" xP Książka jest świetna, porządnie mną wstrząsnęła, jak zresztą każda książka Kinga.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Pigmejka
Dołączył: 30 Lip 2009 Posty: 82
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Znad morza Płeć: 
|
Wysłany: Wto 23:20, 01 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
Miss_Derisive napisał: | Teraz zabrałam się za kolejną książkę Stephena Kinga, żeby sobie w pełni wyrobić pogląd. Książka ma tytuł, który mnie urzekł, a mianowicie Cmętarz zwieżąt (pisownia oryginalna). Po prostu horror w Kingowym stylu. |
Hehe, czytałam. :D Bardzo mi się podobała. :) Aczkolwiek moimi ukochanymi książkami Kinga zawsze zostaną "Zielona mila", "Sklepik z marzeniami" i "Sztorm Stulecia". O tej ostatniej zresztą pisałam pracę na studiach. :)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
KatarzynaEv
Analizator

Dołączył: 22 Gru 2008 Posty: 477
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Kont. Płeć: 
|
Wysłany: Pią 12:31, 04 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
A ja jestem w stanie fascynacji serią "Largo Winch", jak na razie w Polszy wydano pierwszy z sześciu tomów, ale seria jest świetna. Mniejsza z tym, że zabrali się za tłumaczenie po sfilmowaniu. |D Filmu jeszcze nie wiedziałam, ale sie przymierzam. *co jest?*
Przeszłam przez "Piekło Pocztowe" i "Łupsa". "Piekło" jest cudowne, no i Moist to bardzo mi bliski typ bohatera. "Łups" jest gorszy, bo temat Straży miejskiej przestał być fajny po "Straży Nocnej", albo po prostu książka o relacjach trolle-krasnoludy nie należy do moich ulubionych.
Oczywiście nie mogłam sobie darować infantylnych i przewidywalnych jak cholera "Księżniczek z Park Avenue". Nie pytajcie, po prostu brak internetu spowodował, że albo czytałam, albo oglądałam po raz enty te same filmy lub odcinki House'a. :D
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Serpentis Sempre
Dołączył: 21 Gru 2008 Posty: 483
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Wieży Błaznów
|
Wysłany: Śro 9:51, 30 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
Właśnie skończyłam "Czarodzicielstwo" Pratchetta. Uczucia bardzo mieszane. Tak, tu zaczynają się spoilery.
Z jednej strony, jak zwykle rozczuliła mnie końcówka (mam takie zboczenie, że zawsze najbardziej wzruszają mnie ostatnie strony książek z tej serii) - i Czarodziciel znikający w swoim świecie, i książki wracające do Biblioteki, i zniszczony kapelusz Rincewinda, po któy mag z pewnością wróci i nawet ta noc na Dyskiem, porównana do konfitury jeżynowej.( )
A jednak udało mi się też porządnie zirytowac: konkretnie, rozeźlił mnie wątek zakochanego Rincewinda. Dobra, już pal sześć, że on w ogóle do Coneny nie pasował - ale już naprawdę zniesmaczyło mnie to, że Pratchett poświęcił temu uczuciu raptem dwa akapity. Potem już ani słowa na ten temat.
I po co to było?
Ogólnie, palmę pierwszeństwa, jeśli idzie o bycie irytującym, otrzymuje Conena (z początku miała być do podziału z Coinem, ale młody zrehabilitował się pod koniec książki) - ja wiem, że igrnaie z konwecją. Ja wiem, że to taka parodia Mary Sue. Ale i tka mnie drażniła tymi sowimi "mnaiakalnymi potrzebami rąbania dookoła mieczem". A pomysł z fryzjerką jakoś mnie średnio bawił.
Jesli idzie o postać najpocieszniejszą - Nigel. Rozbroił mnie już na samym wstępie ("Wełniana bielizna?"), potem trzymał poziom.
Rincewind tradycyjnie na przmeian śmieszy i smuci. Dla mnie to postać podobna do głównego bohatera "Dnia świra" - najpierw wywołuje śmiech, potem pytanie "Rany, z czego ja się śmieję?". Scena, w której Rince lunatykuje i układa krąg z kamieni w charakterze wieży zesmuciła mnie na tyle, że na pewien czas dałam spokój z pisaniem prowokacji, bo żal mi było się nad nim znęcać.
Podusmowując i pomijając Conenę (i laskę Coina) - warto było.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Serpentis Sempre dnia Śro 9:53, 30 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Serpentis Sempre
Dołączył: 21 Gru 2008 Posty: 483
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Wieży Błaznów
|
Wysłany: Śro 12:25, 11 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
Właśnie skończyłam "Dzieje Tristana i Izoldy".
I powiem wam, mili moi, że historia tej pary jest naprawdę piękna, klimatyczna, baśniowa i przyjemna w odbiorze, gdy... kochankowie znajdują się od siebie na odległość większą niż półtora metra. Przez pierwsze pół książki, gdy szlajali się razem, drażnili mnie potwornie - zwłaszcza swoim stosunkiem do reszty świata, która - skandal! - nie chce się podporządkować ich cudownej, wyjątkowej miłości i związanym z nią zachciankom lub paranojom (vide Izolda nasyłająca zbójów na Brangien. Sucz, sucz, sucz). A potem, gdy już się porozjeżdżali, te ich tęsknoty nabrały sensu i wyrazu.
Poza tym spodobała mi się Izolda o Białych Dłoniach. I pierwsza reakcja Złotowłosej na wieść o ożenku Tristana.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Miss_Derisive
Analizator

Dołączył: 21 Gru 2008 Posty: 323
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: 
|
Wysłany: Śro 19:45, 11 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
Serpentis Sempre napisał: | Przez pierwsze pół książki, gdy szlajali się razem, drażnili mnie potwornie - zwłaszcza swoim stosunkiem do reszty świata, która - skandal! - nie chce się podporządkować ich cudownej, wyjątkowej miłości i związanym z nią zachciankom lub paranojom (vide Izolda nasyłająca zbójów na Brangien. Sucz, sucz, sucz). A potem, gdy już się porozjeżdżali, te ich tęsknoty nabrały sensu i wyrazu.
Poza tym spodobała mi się Izolda o Białych Dłoniach. I pierwsza reakcja Złotowłosej na wieść o ożenku Tristana. |
Mnie Dzieje... denerwowały od początku do końca, co jest głównie zasługą głównych bohaterów. I od początku mówiłam, że Izolda o Białych Dłoniach miała całkowitą rację.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Serpentis Sempre
Dołączył: 21 Gru 2008 Posty: 483
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Wieży Błaznów
|
Wysłany: Śro 20:20, 11 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
Bo też główni bohaterowie to, jak by to określiła znajoma pani instruktorka, kawał skunksów - jednak Izolda ma chociaż tę wyższość nad Tristanem, że nikt nie nazwał jej wzorem szlachetności, uczciwości itp.
Poza tym, jakkolwiek nie czułam do niej sympatii, podobały mi się jej fortele.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group. Theme Designed By ArthurStyle
| |